wtorek, 11 października 2011

Po weekendzie

Tak, wiem, jest już wtorek, prawie środek tygodnia, ale ciągle jestem myslami na weekendzie.
Pogoda pod psem niestety, zimno i ni jak nie idzie się wyleczyć.
To tak w małym skrócie weekend:
SOBOTA: urodziny siostry mojego męża, od takie spotkanie rodzinne, nawet udane...
NIEDZIELA: dzień w lesie, zbieralismy grzyby, pół torby, które potem musiałam przebierać i gotować

no i

PONIEDZIAŁEK: pół dnia z mężem musiało mi wystarczyć do szczęścia, ponieważ nie ma go nigdy w poniedziałki, za czym bardzo płacze. Koniecznie musi znaleść robotę gdzieś bliżej, bo z tęsknoty mozna umrzeć. Poza tym miałam jazdę, już 26 godzina, i mogę wykupywać egzamin na prawo jazdy. Boże, boje się, że go nie zdam. A ponadto aparat nam się zepsuł, nie chce robić zdjęć, a co to za aparat, który nie robi zdjęć.

i dzisiaj

WTOREK: ogónie nudno, zimno i nieciekawie:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza.