poniedziałek, 11 czerwca 2012

Pro ana


Witam, witam:)
Inspiracją do dzisiejszego posta był program w TVN Style o trendzie PRO ANA.
Ja sama jestem fanką blogów o odchudzaniu, jest to pewnego rodzaju moja obsesja, ale lubię tylko patrzeć, oglądać chudzinkowe inspiracje, sama wstawiam inspiracje z dziewczynami o idealnych kształtach i jak już kiedyś wspominałam moje diety, to diety typu "zaczynam od jutra" lub "zaczynam od poniedziałku... przyszłego" heh:)
Troszkę wkurzają mnie blogi 12, 13-latek, które obsesyjnie się odchudzają, a tak naprawdę nie przeszły jeszcze okresu dojrzewania, a ich ciało się przecież zmieni. W ten sposób wpędzają się w bulimię czy inne choroby żywieniowe. Nie chcę tutaj krytykować żadnej nastolatki, która się odchudza, ale robi to mądrze.
Za to uwielbiam blogi dziewczyn chudnących "normalnie". Strasznie mnie one inspirują, mimo, że czytam je z paczką ciastek w ręku:)))

Co do samego ruchu "pro ana". Jak twierdzą załozycielki blogów, nikogo nie namawiają do anoreksji, bulimii ani zbyt radykalnego wychudzenia. Ba!! Nawet wspierają dziewczyny, które z powodu odchudzania trafiają do szpitala. Jednak na blogach pojawia się mnóstwo porad jak zgubić kilogramy, jak wytrwać w głodzie, jak i ile ćwiczyć, co jeść, jak oszukać głód. Po prostu na tych stronach dziewczyny nakręcają się do chudnięcia. Ich wymarzoną sylwetką jest prosta, kanciasta, koścista, bez mięśni, bez krągłości, a najlepiej, żeby wystawały żebra, obojczyki, kości miednicy, kręgosłup.
Inspirują się gwiazdami, takimi jak siostry Olsen, ale oprócz tego wynajdują w sieci zdjęcia osób bardzo chudych, z pewnością z za małym BMI. A każdy pozytywny komentarz: jak pięknie wyglądasz, jaka jesteś chuda, chciałabym wyglądać tak jak ty; jeszcze bardziej je motywują do chudnięcia. W reportażu było pokazane, że wiele inspiracji to modelki z wystającymi kośćmi przerobione przez photoshop a nawet zdjęcia z obozów zagłady. Masakra.
Ogólnie, to uważam, że w odchudzaniu nie ma nic złego, nie ma nic złego w rozmiarze XS, o ile właścicielka takiego ciała ma np. niski wzrost i odzywia się prawidłowo, ale wymioty, jedzenie sałaty, picie kawy i red bulli od rana do wieczora to dla mnie przesada.
Wstrząsnął mną ten reportaż, tym bardziej, że jedna z dziewczyn była w takim stanie, że trafiła do szpitala w celu przytycia i odseparowania się od Internetu ze stronami pro ana.
A Wy co o tym sądzicie?







14 komentarzy:

  1. ja na szczescie mam tak szalona przemiane ze jem jem jem i nie tyje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama byłam kiedyś pro ana. Nigdy, nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie tak samo wkurzają takie malolatki, które przechodza na diete itd...juz nie raz wyraziłam swoje zdanie na takim blogu ;/
    chudości az takiej tez nie lubię bo sama kiedys ważyłam 49 kg i za nic nie mogłam przytyc... była to dla mnie katorga i wielki problem... :(
    dziś z wiekiem i po zmianie trybu zycia przytyłam i jakze mi z tym dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja bym bardzo chciała ważyć 55kg... ;{
    Nie straciłabym kształtów, bo mam tylko 152cm.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja wlasnie jestem z tych co zawsze pytali jak przytyc ;/ i mam tak samo jak Ty - za bardzo kocham jeśc, żeby sie odchudzac i stosowac diety ;/
    można zdrowo sie odżywiac bez diet i katowania swojego organizmu :)
    lody powiadasz????? mniam

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie to nie wkurza, ale wręcz PRZERAŻA, to jest chore zjawisko, które dzięki internetowi napędza spiralę, wszystko jest dla ludzi, ale trzeba też myśleć...

    OdpowiedzUsuń
  7. nie chciała bym wyglądać jak któraś z tych dziewczyn ze zdjęć .
    okropne same kości ..

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mam nic przeciwko odchudzaniu się ale wszystko trzeba robić z głową..

    OdpowiedzUsuń
  9. To pro ana to ogromna przesada. Pomimo tego, że kiedyś się odchudzałam, robiłam to dla zdrowia i własnej satysfakcji, ale nigdy w życiu nie pomyslalabym, ze moge wejsc na taka strone... 12, 13 odchudzajace sie? Masakra...

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo prosze kochana :) robisz kucyka wysoko, zakładasz skarpete :P robisz na niej gniazdko i upinasz wsówkami :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zloszcze się kiedy słyszę ze ktoś odchudza się metoda Nie będę nic jadła
    Moim zdaniem nie ma nic gorszego dla organizmu
    Fajnie ze mamy wspólne zdanie :-)

    Zapraszam serdecznie na mojego bloga i rozdanie z super nagrodami

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, to co napisałaś jest tylko i wyłącznie teorią. Piszesz to, co inni powielają. Słowa lekarzy i ludzi, którzy nigdy nie zaznali bólu motylka. }i{ ...tak, jestem motylkiem. Lecz nie z wyboru, tylko wewnętrznego przymusu, który nie pozwala mi przestać. Za każdym razem, gdy w ręce mam jedzenie, myślę: "Musisz to zjeść, przecież skończyłaś z tamtym" i nagle znów czuję kłucie. Kolejny głos mi powtarza "Co za gruba świnia. Nie dawno jeszcze chudła, a tu znów utyje jak wieprz". To we mnie siedzi i nie daje mi spokoju. Ludzie tego nie akceptują. Jedynie jak chcą nam pomóc to szpital i papa, lub rozmowy na zasadzie "chuda jesteś, zrozum", "to cię niszczy", "umrzesz". To wcale nie przekonuje, tylko jeszcze bardziej dołuje i pogłębia uczucie bezsilności. Z czasem zrozumiałam, że skoro nie mogę z tym skończyć, to skończę z wszystkim. Staram się panować, lecz nie umiem. Ćwiczenia stały się moją codziennością, a nie-jedzenie przymusem. Liczę kalorie, jak zadania domowe. Oglądam thinspiracje dzień w dzień. I wciąż ten głos "jesteś gruba". Chudnę, ale on mi nie daje spokoju. Powtarza wciąż to i samo i to samo. Ten strach przed przytyciem jest niewyjaśniony. Nie umiem z dnia na dzień powiedzieć sobie "jutro zacznę dobrze się odżywiać". To coś jest silniejsze i karci mnie, za każdy łyk czy kęs.
    Musiałabym przejść tą męczarnię, by zrozumieć ból motylka..
    Oto mój blog, z którego dowiesz się o części mojego życia: http://motyl-wacja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Przerażające;/ kocham jeść ale zawsze staram się wybierać zdrowsze opcje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. @Hatred or Evil. Motylki są świadome i chciały to robić. Nie wiem, jak zaczęłaś. Czy z chęci, czy z przymusu. Motylki nie uważają, że to trzeba leczyć. Źle Ci z tym? Pomóż sobie. Daj sobie pomóc. Piszesz: "Nikt nie zaznał bólu motylka". Tak, ludzie nie akceptują tego. Nie akceptują też białaczki, grypy i raka. Ciebie akceptują. Jakiej pomocy oczekujesz, jak nie terapii, szpitala, czy rozmowy? Czy tych sposobów próbowałaś? Zawiodły WSZYSTKIE?
    W podstawówce na przyrodzie: cechy żywego organizmu, pierwsza pozycja: ODŻYWIA SIĘ. Pobiera pokarm. Tyle, ile potrzebuje, taki, jakiego potrzebuje i wtedy, kiedy potrzebuje. Nie jesz, nie żyjesz, koniec kropka. Skrajność jest łatwiejsza niż wyważenie, więc to bzdura z tym szczęściem, perfekcją i silną wolą u motylków.
    Dla jasności dodam, że pieprzę się z bulimią, już wychodzę na prostą, mam nadzieję, ale autorka pisze bardzo fajnie i trzeźwo. I ma rację. Też jestem skorpion, żółwik! :3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zostawienie komentarza.